Adam Wielomski Adam Wielomski
308
BLOG

Suwerenność cywilizacyjna Polski zagrożona

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 3

Wygrana przez Alicję Tysiąc sprawa sądowa z „Gościem Niedzielnym” musi napawać smutkiem. Nie pierwszy to raz, gdy polskie sądy stają po stronie aporterów i seksualnych dziwaków. Pamiętają Państwo wydany w sierpniu wyrok sądu w Szczecinie, zasądzający 15 tysięcy PLN odszkodowania dla homoseksualisty, którego sąsiadka określała mianem „pedała”.

Wyrok tamten był precedensowy i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że sąd uznał, że nazwanie homoseksualisty mianem „pedała” jest obraźliwe, co oznacza, że mniej więcej 4/5 obywateli Polski jest zagrożonych trafieniem za kratki. Czy się to bowiem komuś podoba czy nie, to określenie „pedał” jest najczęściej stosowanym terminem w naszym kraju wobec pederastów, ale nie tylko wobec nich. Wykazały to nawet badania przeprowadzone na kierowcach. Oto większość kierowców, gdy spotka przed sobą pojazd jadący bardzo wolno (tzn. 50 km w terenie zabudowanym) i ma problem z wyminięciem go, raczy prowadzącego tenże pojazd mianem „pedał”. Fakt, to naturalne skojarzenie: „jakiś pedał jedzie!”; „co za pedał prowadzi ten samochód?”. Obawiam się, że żaden sąd i żadne wyroki nie zmienią tego nastawienia. W języku polskim określenie „pedał” stosowane jest bowiem w dwóch znaczeniach: 1/ jako określenie osoby homoseksualnej; 2/ jako synonim osoby niezaradnej. To drugie zapewne wywodzi się ze skojarzenia homoseksualisty z osobą nie wykazującą się cechami męskimi, a więc np. bojącą się przekroczyć dopuszczalną w terenie zabudowanym (a zwykle absurdalną) prędkość 50 km na godzinę. Homosie mogą sobie więc nas pozywać i włóczyć po sądach ile chcą, ale nie zmieni to naturalnego skojarzenia. Zresztą, jeśli ktoś decyduje się na publiczne prowadzanie się z „partnerem”, to chyba dobrze wie jakie to musi wywołać komentarze?! Powiem szczerze: nawet sobie nie wyobrażam, żeby wywołało inne. Mimo zmasowanej homo-propagandy w mediach, żaden normalny człowiek nie uzna nigdy homoseksualizmu za coś normalnego, za „alternatywny tryb życia”. Chyba każdy zdrowy mężczyzna uważa homoseksualistów za estetycznie obrzydliwych… No bo jak to tak – z drugim facetem?

Wyrok ze Szczecina ma jednak i drugie dno. W telewizji usłyszeliśmy, że pozwana została uznana winną za naruszanie „wolności, równości i godności” pozywającego. W sumie się z tym zgadzam, gdyż termin „pedał” jest jednym z najgorszych wyzwisk w języku polskim, a nie jeden lżący w ten sposób człowiek musiał już zbierać zęby z trotuaru. Jedna z rozgłośni radiowych podała jednak jeszcze jedną ciekawą wiadomość . Ponoć w uzasadnieniu wyroku znalazło się odwołanie do rezolucji Parlamentu Europejskiego nakazującej zwalczanie „rasizmu, seksizmu i homofobii”. Nie będę szerzej tej rezolucji komentował, choć oczywiście uważam tę zbitkę za absurdalną. Murzynem, arabem czy białym, czy też kobietą i mężczyzną człowiek po prostu się rodzi, w związku z tym poniżanie go z tego powodu jest dla mnie niezrozumiałe, skoro człowiek ten nic nie może na to poradzić. Co innego jest z homosiem – sodomitą nikt się nie rodzi, lecz staje się nim z własnego wyboru. Jeśli nie chce nim być, to po prostu się leczy u psychiatry lub egzorcysty. Jeśli kuracja nic nie daje, to może być homosiem „niepraktykującym” – a więc to od jego decyzji zależy czy jest czy nie jest zaliczany do gremium „homoidalnego”. Właśnie dlatego dyskryminacja rasowa czy płciowa jest niesprawiedliwa, gdyż zwalcza się tu człowieka, podczas gdy tępiąc homoseksualistów-aktywistów potępia się ich zachowania, których w każdej chwili mogą się wyrzec!

Sędzina nie wnikała jednak w te oczywiste dialektyczne sprzeczności rezolucji Parlamentu Europejskiego, lecz zaaplikowała je do polskiego systemu prawnego, co niechybnie wskazuje na jej regularną lekturę „GW” i innych czasopism skierowanych do inteligencji (oczywiście „postępowej”).

I oto w chwili odczytywania tego orzeczenia okazało się, że nie jest prawdą to, co mówią nam zwolennicy integracji europejskiej. Czy słyszeliście Państwo – jeszcze przed referendum akcesyjnym Polski do UE – że „Unia nie zajmuje się kwestiami obyczajowymi”; „sprawy obyczajowe są wewnętrzną sprawą państw członkowskich”? Ja takie teksty słyszałem i już wtedy przewidywałem, że po naszej akcesji Unia Europejska nagle zainteresuje się naszą obyczajowością. I oto właśnie ta lewacka banda ze Strasbourga wlazła swoimi socjalistycznymi buciorami w nasze sprawy obyczajowe, krzycząc „Wolność, Równość, Braterstwo! Wszyscy homosie są braćmi!”. Teraz pozostaje nam już tylko siedzieć i czekać aż kolejne rezolucje PE stwierdzą, że małżeństwa homoseksualne muszą być dozwolone, bo tego wymaga „wolność, równość i godność” obywateli Europy; potem „wolność, równość i godność” mniejszości seksualnych będzie wymagała ich prawa do adopcji dzieci; następnie „wolność, równość i godność” kobiet będzie oznaczała prawo do bezpłatnej i powszechnej aborcji. Prawdę mówiąc nie spodziewam się aby jakiekolwiek dziwactwo i zboczenie nie mogło liczyć na wsparcie tej lewackiej zgrai.

Postawmy więc sprawę jasno: suwerenność Państwa Polskiego w sferze kulturowej została podważona przez sąd w Szczecinie. Okazało się, że to już nie nasz Sejm decyduje jakie prawa mają w Polsce homosie, ale Parlament Europejski – ten rakowaty twór na zainfekowanych emancypacją ciałach europejskich narodów. Twór ten nie dość, że spija nasze podatki jak pijawka, to jeszcze będzie nam tu uprawiał wzmożoną homopropagadnę. Okazało się, że w Polsce można powoływać się na rezolucje Parlamentu Europejskiego, mimo że nasza konstytucja jasno stanowi: „Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia” (art. 87). Do której z tych kategorii zaliczają się rezolucje PE? Art. 88 mówi: „Warunkiem wejścia w życie ustaw, rozporządzeń oraz aktów prawa miejscowego jest ich ogłoszenie”. Czy w Polsce została kiedykolwiek „ogłoszona” jakakolwiek rezolucja PE?

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka