Adam Wielomski Adam Wielomski
683
BLOG

Lech Kaczyński podpisuje Traktat Lizboński

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 14

Piszę te słowa, a w telewizji widzę Lecha Kaczyńskiego ratyfikującego Traktat Lizboński. Wszystkie puszczane w kierunku eurosceptycznej prawicy „oczka” okazały się fałszywe. Wahania odnośnie ratyfikacji Traktatu były wielką mistyfikacją – przecież to Lech Kaczyński podpisał ten Traktat; przecież to Jarosław Kaczyński zmusił posłów PiS do głosowania za jego ratyfikacją w Sejmie. Teraz Lech Kaczyński go ratyfikuje.

Nie jest to cichutkie złożenie podpisu przez polityka, który „nie chce, ale musi”. Jest wielka pompa, wielka oprawa – Lech Kaczyński ogłasza swój wielki sukces. Obok Jerzy Buzek i „supereuropejczyk” Barroso. A podpis składa „nadzieja polskiej prawicy”: Lech Kaczyński.

Chyba zaczyna się otrzeźwienie. Nawet „Nasz Dziennik” – pismo, które od pewnego czasu stacza się z pisma prawicowo-katolickiego na „katolicką wersję Gazety Polskiej” – zaczyna rozumieć, że Lech Kaczyński (i całe PiS) nigdy nie był, nie jest i nie będzie szansą polskiej prawicy. W dzisiejszym wydaniu „ND” czytamy: „Abdykacja (z łaciny abdicatio) - dobrowolne lub wymuszone zrzeczenie się władzy i jej prerogatyw; abdicare - wypędzić. Prezydent Lech Kaczyński, składając dziś parafę pod dokumentem traktatu reformującego Unię Europejską, abdykuje na rzecz superpaństwa montowanego na zgliszczach starych narodów Europy. Można rzec - wypędza Rzeczpospolitą z Rzeczypospolitej. Ostatnim władcą Polski, który abdykował na rzecz obcego mocarstwa, był król Stanisław August Poniatowski. 25 listopada 1795 roku przekazał władzę carycy Katarzynie II. Było to już po trzecim rozbiorze, rozwiązaniu gwardii królewskiej i pod bagnetami rosyjskich dragonów w Grodnie. W zamian dostał dożywotnią pensję i najwyższe odznaczenie imperium - Order św. Andrzeja Pierwszego Powołańca. Zyskał też coś jeszcze. Anatemę. Dziś nikt nie pamięta o nim jako budowniczym Łazienek, twórcy mennic, ludwisarni, Szkoły Rycerskiej czy Teatru Narodowego. Jego rządy naznaczyło piętno grabarza majestatu Rzeczypospolitej. I tak zapamiętała go historia. Lechowi Kaczyńskiemu bagnetem nikt nie grozi”.

W dniu wczorajszym Paweł Paliwoda („Gazeta Polska”, „Nowe Państwo”) napisał na swoim blogu: „Powiem wprost: Jeżeli prezydent Lech Kaczyński podpisze Traktat – choć do ostatka wierzę, że chęć niezrażania sobie mediów przed wyborami prezydenckimi nie przeważy nad niewątpliwym patriotyzmem prezydenta – już przez polski parlament przyjęty w 2008 roku (głównie głosami lewicowców z PO, PSL i SLD – ufam, że nawet ci politycy uczynili to bez wiedzy, co czynią), nie głosujmy na niego w wyborach prezydenckich! Warto, aby Pan Prezydent uświadomił sobie, że podpisując wybitnie niekorzystny dla Polski dokument, nie tylko nieco złagodzi zmasowany atak medialny na swoją osobę, ale może także stracić setki tysięcy, a może miliony głosów Polaków opowiadających się przeciw Traktatowi z Lizbony! W przypadku złożenia podpisu pod tym dokumentem przez prezydenta RP, ja swoje poparcie dla jego osoby wycofuję”.

Ciekawe czy „ND” w wersji „papierowej”, a Jerzy Robert Nowak w wersji „mówionej” (na antenie RM) będą nas dalej przekonywać, że PiS to partia „patriotyczna” i „prawicowa”? Ciekawe czy ktoś jeszcze kupi opowieść o „patriocie” Jarosławie i „abdykancie” Lechu?

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka