Adam Wielomski Adam Wielomski
72
BLOG

Spory o Fotygę

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 30
Spory o Fotygę
    
Pośród polityków i dziennikarzy trwa ostatnio spór czy szczyt unijny był sukcesem czy katastrofą polskiej dyplomacji. Pan Prezydent Lech Kaczyński zdecydował się nawet „wykreślić z listy znajomych” Pawła Zalewskiego z PiS za to, że chciał się dowiedzieć co ostatecznie na unijnym szczycie ustalono.
    
Być może, że nasza delegacja naprawdę nie wie co ustaliła i podpisała coś, co było czymś innym, niż wydawało się, że podpisuje. W końcu eurokraci to stare wygi polityczne przy których Lech Kaczyński – nie znający języków obcych – może uchodzić za politycznego nowicjusza. Rzecz jednak w tym, że bez względu na to, co uzgodniono w sprawie tzw. mechanizmu Joanniny, to trudno uznać szczyt za cokolwiek innego jak tylko za klapę polskiej dyplomacji.
    
Wszystkie sukcesy rządów PiS są wyłącznie sukcesami medialnymi; wszystkie posunięcia tych rządów mają wyłącznie cele medialne. Bracia Kaczyńscy obawiali się zawetowania szczytu ze strachu przed piskiem i atakami na rząd ze strony SLD i PO. Dlatego podpisali co podpisali, coś tam wyżebrali i mogli ogłosić gigantycznego „triumfa”. I o ogłoszenie tegoż „triumfa” tylko chodziło. Wydaje się, że żaden z braci zupełnie nie zrozumiał co podpisano. A efektem szczytu jest ożywienie trupa jakim była Konstytucja dla Europy. Zmieniły się nazwy, a nie istota rzeczy. Nie będzie prezydenta i ministra spraw zagranicznych UE, ale ich kompetencje będą w rękach polityków pełniących de facto funkcje prezydenta i ministra spraw zagranicznych UE; co gorsza, UE nabędzie osobowość prawną, a więc przekształci się w PAŃSTWO. I to są rzeczywiste skutki szczytu unijnego pod którym podpis złożył Lech Kaczyński.
    
Zasady głosowania, podwójne większości, pierwiastki są zupełnie nieistotne. Ustanowienie jakiejkolwiek większości głosów jest sprawą drugorzędną wobec zasady, że państwo może być przegłosowane i zmuszone do realizowania polityki, której realizować nie chce. Każda wspólnota polityczna, która akceptuje tę zasadę traci swoją suwerenność i przekazuje ją na rzecz instytucji, która decyzje takie podejmuje. Jedyne co Polskę interesować było powinno to prawo veta absolutnego wobec wszelkich decyzji unijnych.
    
Nasi negocjatorzy nie wywalczyli żadnego veta, tylko protezę veta w postaci zasady z Joanniny, czyli prawa opóźniania decyzji unijnych przez kraje członkowskie skupiające min. 19% ludności. Zasada ta jest protezą z dwóch powodów. Po pierwsze, Polska nie ma 19% ludności UE i nie może samodzielnie blokować jej postanowień, jeśli uzna je za niekorzystne dla siebie. Nie istnieje przeto sytuacja, iż Polska może samodzielnie vetować unijne decyzje. Po drugie, Joannina jest protezą, gdyż nie stanowi veta absolutnego, lecz veto opóźniające (w tym miejscu nie wiemy na ile, ponieważ polska delegacja nie wie co podpisała: od 3 do 24 miesięcy).
    
W takiej sytuacji trudno ocenić szczyt unijny inaczej jak totalną kapitulację Państwa Polskiego i zrzeczenie się przezeń suwerenności na korzyść UE. Co gorsza, dokonało się to rękami „patriotów” i „niepodległościowców”, na warunkach, które za kiepskie uważa nawet kosmopolityczna PO. Jedynie SLD bije brawo. Nie dziwię się, Kaczyńscy zrealizowali w pełni program Kwaśniewskiego i Olejniczaka: inkorporowali Rzeczpospolitą Polską do unijnego kołchozu. I nie dziwię się, że Paweł Zalewski został „skreślony z listy znajomych” Pana Prezydenta, kiedy chciał się dowiedzieć co naprawdę ustalono. Zbadawszy sprawę mógłby przecież dojść do heretyckiego wniosku, że szczyt był totalną klapą...

Adam Wielomski

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka