Adam Wielomski Adam Wielomski
380
BLOG

Socjalistyczne państwo, socjalistyczne problemy

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 1

Prezydent Lech Kaczyński zawetował nie dawno kolejną ustawę, tym razem „reformującą” szkolnictwo. Dla zajadłych i fanatycznych platformiarzy był to kolejny przejaw wrogości Prezydenta do rządzącej koalicji, podczas gdy dla pisiaków był to znak „rozsądku” Lecha Kaczyńskiego, który blokuje przymusowy pobór sześciolatków do szkół, a w dodatku chroni polskie szkoły przed zmniejszeniem kontroli – jakże przecież potrzebnej – przez kuratoria.
   
Spory te są typowe dla świata demokratycznego, są typowe dla (nie)rzeczywistości zdominowanej przez etatystyczne zarządzanie. Nie ma wszak wątpliwości, że tak samo fatalny jest przymus szkolny dla sześciolatków, jak i dla siedmiolatków; równie złe jest zarządzanie szkołami przez państwo, jak i zarządzanie przez gminę. Oczywiście, z dwojga złego to zawsze lepiej gdy dzieci są zmuszane do pójścia do szkoły rok później i mają dłuższe dzieciństwo; to zawsze lepiej jeśli szkołami zarządza „mały socjalista” w postaci gminy, niż „mega socjalista” w postaci państwa. Tym niemniej są to wszystko spory w ramach „socjalistycznego budownictwa”.
   
Rzeczywista reforma edukacji zacząć musi się od zniesienia przymusu szkolnego! Wprawdzie socjaliści różnych odcieni zawyją, iż będzie to oznaczało, że „tysiące polskich dzieci nie pójdą do szkół i nie dostaną prawa do równego startu”, ale są to okrzyki niezwykle przesadzone. Ludzie nie są istotami racjonalnymi, które zdolne byłyby do podejmowania decyzji odnośnie państwa, polityki, ekonomii czy sojuszy międzynarodowych; jednak ci sami ludzie – niekompetentni w sprawach wielkiej polityki – zwykle są bardzo racjonalni w kwestiach dnia codziennego i własnego życia. Nie mam wątpliwości, że 95-98% rodziców posłałoby swoje dzieci do szkoły nawet bez przymusu szkolnego. Ktoś spyta: no dobrze, ale co z tymi kilkoma procentami, którym „odebrano szansę”?
   
Po pierwsze, nie jakieś bezosobowe „odebrano”, gdyż bardzo konkretnie można wskazać, kto odebrał i do kogo należy mieć pretensję. My, konserwatyści nie uważamy, że „dzieci należą najpierw do republiki, potem do rodziców”, lecz, że należą tylko i wyłącznie do rodziców i wara „republice” od naszego potomstwa. Po drugie, nie przesadzałbym z robieniem wrzawy wobec ewentualnych strat edukacyjnych. Dzieci z marginesu społecznego – przymusowo posyłane do szkół – i tak wiele nie wynoszą z tej edukacji. Przeciwnie, stanowią naturalną kulę u nogi w edukacji pozostałych dzieci; to element najsłabszy, odmóżdżony, łobozujący, który utrudnia naukę otoczeniu. Dzieci takie same się nie uczą, a jedynie opóźniają naukę pozostałych. Jeśli nie trafią do szkół, to nikt nie będzie po nich płakał; dzieci te zresztą także nie będą płakać z powodu braku nawet podstawowej edukacji.
   
Zniesienie przymusu szkolnego w naturalny sposób rozwiązuje spór czy dzieci powinny iść do szkoły w wieku lat 6 czy 7. Przykro mi patrzeć na to, co wyprawia z polską państwową edukacją Pani Minister Hall. Niestety, jest to osoba, która posiada skonkretyzowaną wizję edukacji. Piszę „niestety”, gdyż jest to wizja, której nie podzielam. To pomysł na masową produkcję zestandaryzowanych humanoidów, sprawnych przede wszystkim technicznie, którzy stanowić będą dogodny materiał dla rozwoju przemysłu i usług. Stąd to lekceważenie przedmiotów humanistycznych przez Panią Minister, które – faktycznie – są zupełnie zbędne, jeżeli życie społeczeństwa sprowadza się jedynie do statystyk wzrostu PKB. I w tym aspekcie oglądałbym pomysł przymusowego posłania sześciolatków do szkół: wszak przemysł potrzebuje zdyscyplinowanych i punktualnych robotników-robocików, a takie cechy wytwarzać można najłatwiej u dzieci, od małego przyzwyczajonych do punktualności, dzwonków, odrabiania lekcji itd. Oto kwintesencja demoliberalnej wizji świata, gdzie nie istnieje nic, co przekracza wymiar ekonomiczno-konsumpcyjny.     Co więcej, osoba Pani Minister Hall jest jednym z najlepszych dowodów dlaczego trzeba znieść przymus szkolny – to gwarancja, że nasze dzieci nie będą mogły zostać zmuszone do podążania kursem edukacyjnym Pani Minister.
   
Jaka winna więc być rola państwa w edukacji? W moim przekonaniu, winna ograniczać się do weryfikacji dyplomów ukończonych szkół. Świat przyjął pewne standardy dotyczące tego, co to znaczy skończyć podstawówkę, mieć maturę, licencjat, magisterium. Istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że w przypadku szkolnictwa całkowicie prywatnego i poza kontrolą państwa, szkoły wydawałaby dyplomy maturalne, licencjackie czy magisterskie, które nijak nie odpowiadałyby temu, co wyobrażamy sobie jako zakres wiedzy jest konieczny do posiadania takiego dyplomu. I tylko tu widzę rolę państwa. Po ukończeniu szkoły uczeń/absolwent powinien stawać przed państwową komisją i zdać egzamin z wiedzy i umiejętności wymaganych dla uzyskania danego dyplomu; jeśli jego wiedza odpowiadałaby wymaganiom, wtedy dostawałby państwowy dyplom potwierdzający ukończenie danego etapu edukacji.
   
Przy takim rozwiązaniu niknie nam przymus szkolny, gdyż nic nie stoi na przeszkodzie aby do takiego egzaminu maturalnego stanęła np. osoba, która nigdy nie przekroczyła progu typowej szkoły – po wykształceniu domowym staje po prostu do egzaminu i jeśli go zda, to uzyskuje maturę. Poza tym warto zwrócić uwagę, że egzaminy przed państwową komisją oznaczałyby naturalną selekcję wśród szkół prywatnych i zapobiegłyby zjawisku „produkowania” absolwentów, co dziś w wielu szkołach prywatnych – niestety – ma miejsce. Dyplom prywatnej szkoły nie wiele by bowiem znaczył bez potwierdzenia przez państwową komisję.  Szkoła, której 85% absolwentów przechodzi przez egzamin państwowy ma naturalnie większe szanse przetrwania na rynku niż taka, gdzie zdawalność egzaminu państwowego wynosiłaby 40%; taka, gdzie oscylowałaby ok. 10% nie miałaby żadnych szans.
   
Nie miejmy złudzeń, tak radykalnych zmian w szkolnictwie nie przeprowadzi żaden rząd demokratyczny, gdyż istotą demokratyzmu jest przekonanie, że wszystko musi być w państwowych rękach.

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka